Archive
You are currently browsing the Marian Maroszek – turystycznie… blog archives for styczeń, 2010.

sty

12

Autor: Marian Maroszek

Dzisiejszy dzień z założenia miał być nieco odpoczynkowym, stąd pomysł, aby zjawić się w Dolinie Kondratowej, gdzie też od wielu lat nie byłem. Czyli bus do Kuźnic i dalej spokojnym krokiem w dolinę. Tu nawet nieco turystów spotykamy, ale to nadal ilości raczej detaliczne. Dość szybko osiągamy dolny skraj Polany Kalatówki. Pogoda nadal dość mętna, ale jest bardzo przyjemnie: lekki mrozik i praktycznie bezwietrznie.

Czytaj dalej »

sty

11

Autor: Marian Maroszek

Pogoda niestety niezmienna – wciąż mgły i raczej pochmurno. W nocy „spadł” śnieg (ze 2 cm), zima… Dziś mamy zamiar pospacerować nieco Ścieżką nad Reglami na odcinku między Doliną Chochołowską a Kościeliską. Na stanowisku busów ruch niemalże zerowy. Święta się skończyły, ferie jeszcze nie zaczęły, więc ludzi mało. Dla mnie bomba, ale skutkuje to znacznie mniejszą ilością kursów, szczególnie w mniej popularne miejsca. Ostatecznie jakiś kierowca jedzie w tamtym kierunku i docieramy na Siwą Polanę w Dolinie Chochołowskiej.

Nie było mnie tu już kilka lat, więc zapomniałem nieco charakter tej doliny. Jest rewelacyjna, inna niż Kościeliska, ale strasznie mi się podoba. Bardziej mroczna, jakaś taka tajemnicza.

Czytaj dalej »

sty

10

Autor: Marian Maroszek

Rzut oka przez okno – mgła jak mleko. Trudno, będą zdjęcia mgły. Dziś postanawiamy wybrać się na Gubałówkę (1120m), a precyzyjniej – przejść całe jej pasmo. No, prawie całe, powiedzmy większość. Taki dalszy ciąg rozruchu.

Wyruszamy. Szlakiem żółtym od Harendy brniemy mozolnie do góry. Jest stromo, mokro, miejscami dość ślisko, powoli jednak zbliżamy się do grzbietu i ostatecznie go osiągamy. Mgła – sami zobaczcie.

Czytaj dalej »

sty

9

Autor: Marian Maroszek

Zima, Zakopane, a śniegu więcej jest choćby u nas w Koszalinie. Temperatura też na granicy zera, nawet deszcz popaduje. Aby się nieco rozruszać, przydałby się jakiś niezbyt trudny szlak. Wybór to Droga pod Reglami. Trochę górek, trochę widoków, kilka dolinek i ogólna przyjemność ze spacerowania. Jeszcze rzut oka za okno – szału nie ma, ale narzekać nie zamierzamy.

Czytaj dalej »

sty

8

Autor: Marian Maroszek

W mediach coraz więcej słychać o kłopotach komunikacyjnych spowodowanych atakiem zimy. Zaskoczenie… Wyjeżdżamy więc nieco wcześniej, aby nie zaliczyć spóźnienia na przesiadce w Gdyni. Okazuje się, że to dobry krok, gdyż istotnie nie było szans, aby dojechać na czas kolejnym pociągiem. Przesiadamy się do kolejnego wehikułu i teraz już bezpośrednio do Zakopanego. O dziwo ciepło, ludzi nie za wiele, ale rozłożyć i tak się nie da.

Jadąc przez naszą piękną Polskę widać całe spektrum pogody. Na północy nieco śniegu, w centrum zdrowe opady i całe zaspy puchu, im dalej zaś na południe, tym mniej białego szaleństwa. W Krakowie leje marznący deszcz, błyskawicznie na wszystkim tworzy się warstewka lodu. Jak się potem dowiadujemy z serwisów informacyjnych, to właśnie była główna przyczyna tygodniowego kataklizmu, jaki miał miejsce szczególnie w mniejszych miejscowościach. Co ciekawe, nasz pociąg był jednym z ostatnich, jakim udało się dotrzeć punktualnie i bez przeszkód na miejsce. Już dnia następnego, w sobotę, ludzie przesiadywali w pociągach całe godziny, ba, kilkadziesiąt z nich odwołano. Co tu dużo gadać, mieliśmy farta.

Ostatecznie docieramy na miejsce, nieco zmęczeni, ale już uradowani. Niestety pogoda nie nastraja zbyt pozytywnie, prognozy też średnie, ale to nie ma znaczenia. Jesteśmy w GÓRACH!!! Bez większego ociągania przebieramy się w ciuchy „robocze” i wyruszamy na szlak.

Nawigacja.

Kolejny dzień – Droga pod Reglami – Dolina Za Bramką i Ku Dziurze

Wstęp