Dolina Kondratowa i Polana Kalatówki – 2010.01.12
Dzisiejszy dzień z założenia miał być nieco odpoczynkowym, stąd pomysł, aby zjawić się w Dolinie Kondratowej, gdzie też od wielu lat nie byłem. Czyli bus do Kuźnic i dalej spokojnym krokiem w dolinę. Tu nawet nieco turystów spotykamy, ale to nadal ilości raczej detaliczne. Dość szybko osiągamy dolny skraj Polany Kalatówki. Pogoda nadal dość mętna, ale jest bardzo przyjemnie: lekki mrozik i praktycznie bezwietrznie.
Kalatówki.
Idziemy dalej, pod śniegiem (znów pewnie ze 2cm…) potworzyły się małe lodowiska – równiutkie, zamarznięte kałuże, na których łatwo o upadek. Na szczęście kijki świetnie asekurują i naprawiają błędy piechurów. Jeszcze chwila i jesteśmy – Polana Kondratowa.
Dolina Kondratowa zimą.
Co tu dużo gadać, to chyba jedno z najbardziej klimatycznych schronisk w Tatrach: małe, kameralne, fajna, zabawna obsługa i… świetna grochówka. Ponieważ dziś odpoczynek, więc spędziliśmy tam z 1,5 godziny. Miłe miejsce. Jak się okazało, warto było nieco zmarudzić, gdyż na zewnątrz pogoda delikatnie się przetarła. Wracamy więc w nieco ładniejszych okolicznościach.
Aby nieco urozmaicić sobie drogę do domu, zawadzamy jeszcze o Polanę Kalatówki.

Widok z okolic Kalatówek.
Dalej już bez większych atrakcji, może poza starszą panią, która z troską spytała, czy nam nart nie ukradli, bo w Wiadomościach słyszała, że kradną. Musieliśmy jej wytłumaczyć, że te kijki to do chodzenia są. Była nieco zdziwiona.
Nawigacja.
Kolejny dzień – Ścieżka nad Reglami II – z Kościeliskiej do Strążyskiej – 2010.01.13
Skomentuj wpis