Szlak kamieni granicznych.
To chyba jeden z ciekawszych szlaków w okolicach Koszalina, ja tam jestem miło zaskoczony. Na długości 12km teren mocno się zmienia: cały czas forsujemy górki, po czym z nich zbiegamy, czeka nas brodzenie w bajorku (szczególnie po deszczach przydadzą się porządne buty), przejście zdezelowanym, pokrytym mchami mostkiem, błądzenie przy brzegach jeziora, ba, nawet fragment niczym z Beskidów się trafi. Szlak jest oznaczony raczej dobrze, jednak jest pewien niechlubny wyjątek (o czym za chwilę). Skąd się wzięła nazwa? Znów zacytuję Pana Wacława Nowickiego:
Nazwa szlaku pochodzi od kamieni z wyrytymi znakami, a rozgraniczającymi ziemie należące do klasztoru (znak krzyża) od miejskich (odwrotna litera Z z dwoma kropkami – kółkami po bokach). Wyryte w kamieniu znaki są też znane z małej pieczęci miejskiej, a także z bitych w XVII w. koszalińskich denarów.
Szlak zaczyna się w Dzierżęcinie i prowadzi dość gładko przez lasy, oznaczenie nie pozostawia wątpliwości. Aha, w pierwszym kamieniu, na jaki się natkniecie, nie doszukujcie się (jak ja to zrobiłem) wspomnianych wcześniej znaków – to zwykły kamień 😀 . Jak dojdziecie do leżącego obok bajorka sporego głazu, to z pewnością go rozpoznacie. Pierwszy mylny moment jest w miejscu zetknięcia się z czerwonym szlakiem – należy przejść przez drogę (dosłownie – w poprzek) i wejść w las, znaki się znajdą. Tam też będzie drugi kamień. Dalej znów jest dość gładko, problem jest za 3 z kamieni, bowiem wychodzimy na drogę i… nie wiadomo, gdzie iść. Rozwiązanie jest łatwe – prosto. Czyli albo 20 metrów w prawo i kolejną drogą w lewo, albo wzdłuż młodnika. Dochodzimy nad Jezioro Policzko. Klęska… Znaki zatarte, dalej intensywne wyręby, cóż, nieco pobłądziłem, aby załapać miejsce, w którym trzeba opuścić misę. W skrócie: należy iść wzdłuż jeziora aż do wypływu prowadzącego do Lubiatowa (łatwo poznać, bo szeroki na 2 metry). Od tego miejsca należy bacznie obserwować drzewa, bo na jednym z nich jest mocno wyblakły symbol pokazujący gdzie skręcić (około 200 metrów od strumienia). Dalej do końca szlaku idzie się dość sprawie, jedynie okolica starego mostu na Rzece Wyszewce może sprawić niewielkie kłopoty (niezła dzicz tu panuje). Zdecydowanie polecam ten szlak, również ze względu na wygodny dojazd – do Dzierżęcina autobusem nr 2, z Bonina powrót 13-tką bądź prywatnym busem. A poniżej kilka fotek z tego wypadu.
3 komentarze
jj
listopad 29th, 2009
17:29
Aż chce się samemu wskoczyć na rower i pooglądać widoczki w naturze. Dzięki za inspirację 🙂
wallon1
lipiec 10th, 2011
7:57
Jak dla mnie, zbyt mało zdjęć kamieni granicznych. To raczej impresja „Szlakiem…”, a nie „Szlak…”. A poza tym w porządku.
Marian Maroszek
lipiec 20th, 2011
10:08
Coś w tym jest. Generalnie założenie strony jest bardziej „impresyjne”, niż przewodnikowe. Choć prawdę powiedziawszy to właśnie ten pierwszy kamień robi największe wrażenie (stąd też tu się znalazł).
Skomentuj wpis