Szlak młynów nad Grabią.
Odcinek od Marzenina do Kolumny.
Po miesięcznej przerwie udało się dokończyć szlak młynów nad Grabią (pierwsza część tutaj). Moim zdaniem ten odcinek jest ciekawszy i bardziej malowniczy. Ale najpierw trzeba sobie wyjaśnić, że nazwa szlaku jest mocno już dziś myląca. Jeszcze kilka lat temu, idąc na kąpielisko koło młyna w Marzeninie przechodziło się koło tego drewnianego budynku, dziś jest to teren prywatny, ogrodzony, wszystko ogląda się przez bramę. Podobnie jest z młynem w Zielęcicach, cały teren wokół jest własnością prywatną i tyle z oglądania. A szkoda, bo budynki są okazałe. Nic to, na szczęście sam szlak jest na tyle atrakcyjny, że rekompensuje ten zawód. Ten odcinek trasy jest oznakowany nieco lepiej, niż odcinek przebyty poprzednio (o co nie jest zbyt trudno 😉 ), jednak nadal trzeba czasem mocno się wysilić i mieć troszkę szczęścia. Od Marzenina idzie się drogą asfaltową i kilkaset metrów za młynem skręca w lewo koło kapliczki. Dalej przez las jakieś 2,5 kilometra. Warto być cicho, gdyż występują tu ciekawe ptaki, my na przykład widzieliśmy dzięcioła czarnego z około 15m przez 5 minut. Jeżeli nagle Twym oczom ukaże się kapliczka na białej podmurówce, to… zmyliłeś szlak 😉 . Nic jednak straconego, trzeba skręcić w lewo (na zachód) i dojść do jeziora. Od tego miejsca szlak jest przez jakiś czas lepiej widoczny. Mały problem może się zdarzyć w Zielęcicach, gdyż tam znaki się urywają, ale należy przekroczyć Grabię na dużym moście z asfaltówką. Znów mamy lepsze znakowanie, dochodzimy do szosy Zduńska Wola – Łask, skręcamy w prawo, mijamy grób zestrzelonego lotnika i 200m za nim skręcamy w las. Po około 1km dochodzimy do mostka (świetne miejsce na popas).W Grabi pływają ryby, są raki, na pobliskich drzewach siadają dzięcioły, bardzo urokliwe miejsce. Szlak jednak skręca tuż przed mostkiem w lewo. Idziemy przez trzcinowiska, cały czas wzdłuż rzeki. Przy rozwalonym mostku chyba powinno się przejść na drugą stronę, ale znaków nie widać, więc drogą między działkami budowlanymi wyszliśmy na szosę i w sklepiku przy tejże wypiliśmy ostatnie zimne Tyskie 😉 . Doszliśmy do mostu na Grabi w Łasku i stąd znów szlak jest przez jakiś czas widoczny. Warto na tym odcinku przekroczyć długą kładkę i odpocząć w zabytkowym parku. Trochę dalej przekraczamy tory kolejowe i cały czas podążamy mniej więcej na Wschód. A w lesie w okolicy Kolumny szlak nam się urwał i na czuja doszliśmy do końca już bez znaków. Mimo tych kilku pomniejszych przygód szlak naprawdę godny polecenia zarówno dla piechurów, jak i miłośników rowerów. Poniżej kilka zdjęć.
3 komentarze
piotr
czerwiec 7th, 2012
17:13
Dobry szlak.
Jacek
czerwiec 15th, 2012
14:52
Wybieram się na ten szlak jutro 🙂 – tak zamierzam jechać rowerem. Ciekawe czy dobrze wyznaczyłem trasę. Się okaże wkrótce 🙂
Jacek
czerwiec 15th, 2012
14:52
Tak zamierzam jechać rowerem:
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=qyyggsqsnkfdpiet&authkey=E83DA898A309561D37DFAC608A8A03684FC42FCA7A2B11E0
Skomentuj wpis