czyli moje wycieczki i ulubione miejsca okraszone zdjęciami.

sie

18

Skansen parowozów w Karsznicach.

Autor: Marian Maroszek

Jednodniowa wycieczka do skansenu w Karsznicach to świetny pomysł dla miłośników kolejarstwa i… fotografii 😉 . Karsznice to na dzień dzisiejszy osiedle Zduńskiej Woli leżące na południowy wschód od tejże. Powstało ono z wsi o nazwie Karsznice, która to istnieje do dziś i położona jest jeszcze dalej w kierunku wschodnim (tu podziękowania dla Pana Roberta Szymczyńskiego). Co do skansenu – największy problem na dobrą sprawę stanowi wejście na jego teren, gdyż często furtka (ta przy tablicy z godzinami otwarcia) jest zamknięta. Teoretycznie godziny wejść to 8-13 od wtorku do piątku, ale ja będąc w czwartek nie zastałem nikogo na warcie, więc udałem się dalej drogą wzdłuż torów i poprzez portiernię wpuszczono mnie legalnie. A było warto, gdyż Skansen jest całkiem nieźle „zaopatrzony”. Kolosy robią wielkie wrażenie i skłaniają niestety do refleksji, co się dzieje z tym krajem, że takie okazy idą w zapomnienie i popadają w ruinę. Gdy człowiek staje przy Ty246 czy Pt47-93, to czuje się naprawdę malutki. Trochę szkoda, że nikt nie jest tam obecny w planowych godzinach otwarcia, gdyż uniemożliwia to odwiedzenie Izby Regionalnej, czyli muzeum z przeróżnymi pamiątkami związanymi z tym zakładem. Szkoda również, że nie ma możliwości przejechania się żadnym z gigantów. Polecam. Poniżej kilka zdjęć.



Skansen parowozów w Karsznicach

Lokomotywy

Tr21

Parowóz

Pajęczyna

Schodek w lokomotywie

Wieża

Ty246

Detal Ty246

Lokomotywa

Tablica ostrzegawcza

Śruba

Zarośnięte koła parowozu

Lokomotywa

Metalowy ślimak

Parowozy

4 komentarze

Przez jakiś czas w drugiej połowie ubiegłego wieku mój ojciec Edward Rolbiecki był maszynistą parowozu Ty246-22 (potocznie „truman” wraz ze swoim pomocnikiem Panem Erykiem Flisikowskim. Później jeździł również „trumanem” Ty246-26, którego już niestety nie ma.

„Powozić” takim potworem to musiało być coś. Piękne czasy.

i kto by pomyslal swiat jest jednak maly, tak sie sklada(panie Mateuszu) ze rowniez i moj ojciec w tym samym czasie jezdzil na trumanie chyba 87 (naturalnie w lokomotywowni Gdynia Grabowek) a twoj tato byl jego kolega a pozniej i moim instruktorem. Pozdrawiam R.Fangerog

Moj tata też jeździł na trumanie ale w Łazach ale to były lata 70 piekne czsy i parowozy

Skomentuj wpis