Dolina Gąsiennicowa – 2011.04.29
Dziś odpoczynek, choć aktywny. Śpimy długo, czasu mamy sporo, więc pośpiech jest nam daleki. Na szlak wychodzimy po 11, czyli bardzo późno. Najpierw Kuźnice, potem Dolina Jaworzynki. Nie ma o czym mówić, jest fantastycznie. Cisza przerywana śpiewem ptaków, sporadycznie turyści, rewelacja. Bardzo powoli, bez żadnej presji posuwamy się ku górze. Szlak staje się bardziej stromy, pięknie prezentują się turnie w Kopie Królowej (1704m). Zakos za zakosem widoki na dolinę stają się coraz bardziej rozległe, warto na chwilę spocząć na przygotowanych siedziskach.
W drodze do Gąsiennicowej.
Osiągamy Przełęcz Między Kopami (1499m) i teraz już szlakiem niebieskim zmierzamy ku Dolinie. Z wolna rozpościera się panorama. Najpierw Koszysta, potem Żółta Turnia (2087m), dalej reszta magicznego amfiteatru. Wrażenie jest niesamowite – Dolina Gąsiennicowa.
Do Murowańca nawet nie zachodzimy, od razu kierujemy się nad Czarny Staw Gąsiennicowy. Droga nadal w sporym stopniu jest zaśnieżona, a turystów w „adidasach” nie brakuje… Podnóżami Małego Kościelca docieramy nad akwen. Mamy lornetkę, więc obserwujemy twardzieli brnących na Karb (1853m) oraz na Kościelec (2153m). Ci pierwsi mylą w śniegu szlak i zdrowo błądzą, zanim trafiają na odpowiednie tory, ci na Kościelcu mozolnie posuwają się ku wierzchołkowi używając wszystkich czterech kończyn. Ostatecznie tam dotarli, choć trwało to naprawdę sporo czasu.

Otoczenie Czarnego Stawu Gąsiennicowego.
W międzyczasie piękna pogoda w pięć minut zmienia się w zawieruchę z opadami śniego deszczo gradu, a niebo zasnuwa się mgłą. Wiatr zaczyna ostro dawać się we znaki (współczucia dla tych wyżej), po chwili jednak znów słonko łaskawie wygląda zza chmur doświetlając całą scenę i tworząc niesamowity spektakl. Tym razem cały urok Doliny chłoniemy ze szlaku tuż ponad schroniskiem – to tu jest chyba najciekawiej.

Dolina Gąsiennicowa.
Powoli, zupełnie niespiesznie zaczynamy powrót. Zwyczajowo już w tę stronę idziemy przez Skupniów Upłaz – jakoś tak wygodniej. Chwilę potem jesteśmy w Kuźnicach. Generalnie ten dzień potwornie wyrył się w mej pamięci: fantastyczne pogoda, rewelacyjne widoki, niesamowite otoczenie. Żal było wracać…
Nawigacja.
Skomentuj wpis