Bryjarka, Bereśnik – 2010.09.16
Dziś z rana ewakuujemy się ze Starych Wierchów. Muszę przyznać, że atmosfera wytworzona przez Wojtka Stachonia bardzo przypadła mi do gustu – tak powinno być w schronisku. Szkoda, że jego przygoda z tym przybytkiem już się skończyła…
Tak czy owak dostajemy się jakoś do Nowego Targu, później zaś przez korki związane z remontem mostu na jednej z pomniejszych rzeczek – do Szczawnicy. Powiem szczerze, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tą miejscowością. Byłem tu wiele lat temu i – o ile mnie pamięć nie myli – sporo się zmieniło, ogólne wrażenie jest całkiem pozytywne. I jeszcze jedna rzecz: zupełnie wyleciało mi z głowy, że Pieniny są takie cudne. Na dodatek teraz rozpoczyna się jesień, wręcz szkoda, że nie zjawiliśmy się tu ze 3 tygodnie później, bo drzewa dopiero zaczynają pokrywać się czerwienią.
Tak czy owak znajdujemy naszą kwaterę, rzucamy graty i aby nie tracić pięknego dnia udajemy się na krótką przechadzkę po miejscowości, później zaś wdrapujemy się przez Bryjarkę (679m) na Bereśnik (843m). Ścieżyna jest miejscami dość stroma, ale połączenie dzisiejszej pogody, widoków i braku ludzi powoduje euforię. Ciekawostka, że wystarczy wejść na tak niewybitny szczyt (w końcu niecałe 700m), a panorama jest po prostu genialna. Spędziliśmy na polanie chyba z godzinę gapiąc się w dal.
Dunajec
Następnie odwiedzamy Schronisko pod Bereśnikiem – kolejne niezbyt wielkie, kolejne z przesympatyczną obsługą. Już wiemy, że to tu należało urządzić sobie bazę wypadową ale tym razem jest już za późno. Może w przyszłości.
Już przy zachodzącym słońcu schodzimy do Szczawnicy łapiąc ostatnie jego promienie.
Widok na Małe Pieniny, Pieniny Właściwe oraz Tatry.
Nawigacja.
Skomentuj wpis